Taktyka - kilka przemyśleń na temat łososia
: środa, 16 gru 2009, 21:39
<span style="font-weight: bold">"Taktyka" – kilka zebranych przemyśleń </span>
Łowienie łososi to próba zmuszenia ryby, która nie żeruje, aby wzięła przynęte. Proste prawda? Najlepsza szansą, aby wzięła muche jest czas gdy świeżo weszły z morza łosoś staje na pierwszy odpoczynek, później szanse maleją.
Przemyślenia podzieliłbym na kategorie; na sezon, temperaturę i poziom wody.
<span style="font-weight: bold">Początek sezonu</span>
W Norwegii sezon rozpoczyna się 15 maja – 1 czerwca. Często woda jest wysoka i zimna z topniejących śniegów i lodowców. Pierwsze łososie wchodzące do rzeki są duże. Tradycyjnie dominują wtedy ciężkie tonące linki i duże kolorowe muchy, na duże łososie to prawdopodobnie najlepszy sposób. Zalecałbym łowić w miejscach, które przy normalnym poziomie wody są wolne. Typowe miejsce na początku sezonu to szeroka i głęboka woda z dużym przepływem. Powierzchnia wody mówi nam niewiele lub nic o tym jak wygląda dno. Trzeba rzutami pokryć duży obszar wody a łowić powinno się wolno i głęboko. Rzut pod kątem 45 stopni z mendingiem pod prąd i kilka kroków w dół rzeki, aby zwiększyć czas tonięcia muchy to trik na ten okres. Przez ostatnie lata woda była raczej niska lecz zimna. Jednym z powodów była mniejsza ilość śniegu zimą i wczesna ciepła wiosna. Wygląda, że staje się to normą w dobie globalnego ocieplenia. Niska i zimna woda jest zawsze trudna, mniej ryb wchodzi w górę rzeki i stają się płochliwe.
Myślę, że kluczem może być szukanie ryb w miejscówka typowych dla środka lata i taktyki na średnie ryby z lipca.
Cięższe linki prawdopodobnie powinny zostać w rezerwie, użyj raczej linek tonących 2/3 stopnia i lżejszych. Rozmiar muchy jest zawsze problematyczny, ale zmiany zawsze są wskazane. Warto również zmieniac godziny wędkowania. Większość łowi wczesnym rankiem do południa, potem robi sobie przerwę na obiad powraca wieczorem i kończy przed nocą, Dlaczego nie odpuść sobie łowienie podczas dnia i odpocząć np. a łowić wieczorem aż do następnego ranka. Warto również znać pory przypływów i odległość do fiordu, gdzie wchodzą łososie. Zakładając, że łosoś przemieszcza się z prędkością dobrego piechura można założyć, kiedy powinny się pojawić na naszym stanowisku.
<span style="font-weight: bold">Środek sezonu</span>
W końcu czerwca i na początku lipca duże ilości średnich łososi i grilsów zaczynają płynąć w górę rzeki. Jest to zwykle szczyt sezonu w Norwegii. Poziom wody i jej temperatura jest idealna i łososie zajmują stanowiska, chętniej uderzają w muchę. Taktyka jest prosta, rzut pod kątem 60 do 80 stopni w zależności od szybkości prądu. Muchy rozmiaru 4 do 10 cm tubowych. Nigdy w tym czasie nie jest kompletnie ciemno, więc można łowić na okrągło, lecz najbardziej obiecujący jest wczesny poranek, wieczór i tzw. złota godzina, gdy pierwsze promienie słońca dotrą do rzeki. Gdy zrobi się maksymalnie ciemno skuteczna będzie duża mucha rysujaca się na tle nieba np. Sunray Shadow.
Druga część lipca do początku sierpnia to szczyt lata. Ciepło i brak opadów często powodują niski poziom wody w rzece. Niska woda nie sprzyja i jest utrudnieniem. Mniej ryb wchodzi do rzeki. Wyskoki ryb prawie zanikają.
Dobrą taktyką na taką wodę jest odpuścic łowienie w dzień. Jeśli pojawią się chmury lub niewielki deszczyk- próbuj. Raczej łowić tylko od wieczora do ranka.
Przy niskiej wodzie łososie mogą być w każdej jej warstwie. Wybór linek jest szeroki od pływających do tonących 3/4. Często wtedy używane są małe much w rozmiarach 6 lub 8 ale i również dla odmiany większe tubowych. Ideałem byłoby gdyby w miejscu, które obławiamy przy podwyższającej się wodzie zapadała ciemność. Użyć wtedy należałoby linki pływającej i dużych much zarysowych (widocznych dla ryby na tle nieba).
Jeśli jednak przyjdą intensywne opady o tej porze woda w rzece po jakimś czasie potrafi podnieść się gwałtownie, na to czekają zniecierpliwione łososie w fiordzie, które wcześniej nie weszły do rzeki. Po ulewnych deszczach opadająca woda to najlepszy szansa na łososia. Rzeki po deszczach w Norwegii nie przypominają Dunajca czy Sanu, dalej są klarowne co najwyżej bardziej herbaciane lepiej jednak brzmi gdy powiem że ma kolor whisky.
Jeśli zmieniam muchę to staram się robić w sposób zdecydowany, przeciwstawny.
Nie z haka 6 na 8 , nie z koloru brązowego na płomienny brąz ale zdecydowanie np.
z haka 8 double na dużą tube, z muchy np. srebrno czarnej na tonacje czerwono brązową. A nuż ta wywoła agresję.
Łowienie łososi do generalnie harówa, dziesiątki rzutów zanim nastąpi (o ile nastąpi) ten, na który czekasz zakończony braniem, ale i wtedy niczego nie można być pewnym. Stosunek ryb zaciętych do wyhodowanych to około 2 do 1.
W końcówce sezonu nie łowiłem, więc trudno mi się wypowiadać. Regułą wtedy są mniejsze, jasniejsze muchy często z biało/żołtym skrzydełkiem.
Myślałem, że uda mi się to opisać przy jednym „przysiadzie” przed komputerem, ale myliłem się. O sprzęcie, muchach następnym razem i proszę nie traktować tego, co wyżej jak dogmat. Przy łososiach chyba czegoś takiego nie ma. Jedno jest pewne, sprawdza się tu powiedzenie, że im więcej wiem tym wiem, że wiem coraz mniej. Czy jakoś tak...
Miłego czytania
Pozdrawiam
Łowienie łososi to próba zmuszenia ryby, która nie żeruje, aby wzięła przynęte. Proste prawda? Najlepsza szansą, aby wzięła muche jest czas gdy świeżo weszły z morza łosoś staje na pierwszy odpoczynek, później szanse maleją.
Przemyślenia podzieliłbym na kategorie; na sezon, temperaturę i poziom wody.
<span style="font-weight: bold">Początek sezonu</span>
W Norwegii sezon rozpoczyna się 15 maja – 1 czerwca. Często woda jest wysoka i zimna z topniejących śniegów i lodowców. Pierwsze łososie wchodzące do rzeki są duże. Tradycyjnie dominują wtedy ciężkie tonące linki i duże kolorowe muchy, na duże łososie to prawdopodobnie najlepszy sposób. Zalecałbym łowić w miejscach, które przy normalnym poziomie wody są wolne. Typowe miejsce na początku sezonu to szeroka i głęboka woda z dużym przepływem. Powierzchnia wody mówi nam niewiele lub nic o tym jak wygląda dno. Trzeba rzutami pokryć duży obszar wody a łowić powinno się wolno i głęboko. Rzut pod kątem 45 stopni z mendingiem pod prąd i kilka kroków w dół rzeki, aby zwiększyć czas tonięcia muchy to trik na ten okres. Przez ostatnie lata woda była raczej niska lecz zimna. Jednym z powodów była mniejsza ilość śniegu zimą i wczesna ciepła wiosna. Wygląda, że staje się to normą w dobie globalnego ocieplenia. Niska i zimna woda jest zawsze trudna, mniej ryb wchodzi w górę rzeki i stają się płochliwe.
Myślę, że kluczem może być szukanie ryb w miejscówka typowych dla środka lata i taktyki na średnie ryby z lipca.
Cięższe linki prawdopodobnie powinny zostać w rezerwie, użyj raczej linek tonących 2/3 stopnia i lżejszych. Rozmiar muchy jest zawsze problematyczny, ale zmiany zawsze są wskazane. Warto również zmieniac godziny wędkowania. Większość łowi wczesnym rankiem do południa, potem robi sobie przerwę na obiad powraca wieczorem i kończy przed nocą, Dlaczego nie odpuść sobie łowienie podczas dnia i odpocząć np. a łowić wieczorem aż do następnego ranka. Warto również znać pory przypływów i odległość do fiordu, gdzie wchodzą łososie. Zakładając, że łosoś przemieszcza się z prędkością dobrego piechura można założyć, kiedy powinny się pojawić na naszym stanowisku.
<span style="font-weight: bold">Środek sezonu</span>
W końcu czerwca i na początku lipca duże ilości średnich łososi i grilsów zaczynają płynąć w górę rzeki. Jest to zwykle szczyt sezonu w Norwegii. Poziom wody i jej temperatura jest idealna i łososie zajmują stanowiska, chętniej uderzają w muchę. Taktyka jest prosta, rzut pod kątem 60 do 80 stopni w zależności od szybkości prądu. Muchy rozmiaru 4 do 10 cm tubowych. Nigdy w tym czasie nie jest kompletnie ciemno, więc można łowić na okrągło, lecz najbardziej obiecujący jest wczesny poranek, wieczór i tzw. złota godzina, gdy pierwsze promienie słońca dotrą do rzeki. Gdy zrobi się maksymalnie ciemno skuteczna będzie duża mucha rysujaca się na tle nieba np. Sunray Shadow.
Druga część lipca do początku sierpnia to szczyt lata. Ciepło i brak opadów często powodują niski poziom wody w rzece. Niska woda nie sprzyja i jest utrudnieniem. Mniej ryb wchodzi do rzeki. Wyskoki ryb prawie zanikają.
Dobrą taktyką na taką wodę jest odpuścic łowienie w dzień. Jeśli pojawią się chmury lub niewielki deszczyk- próbuj. Raczej łowić tylko od wieczora do ranka.
Przy niskiej wodzie łososie mogą być w każdej jej warstwie. Wybór linek jest szeroki od pływających do tonących 3/4. Często wtedy używane są małe much w rozmiarach 6 lub 8 ale i również dla odmiany większe tubowych. Ideałem byłoby gdyby w miejscu, które obławiamy przy podwyższającej się wodzie zapadała ciemność. Użyć wtedy należałoby linki pływającej i dużych much zarysowych (widocznych dla ryby na tle nieba).
Jeśli jednak przyjdą intensywne opady o tej porze woda w rzece po jakimś czasie potrafi podnieść się gwałtownie, na to czekają zniecierpliwione łososie w fiordzie, które wcześniej nie weszły do rzeki. Po ulewnych deszczach opadająca woda to najlepszy szansa na łososia. Rzeki po deszczach w Norwegii nie przypominają Dunajca czy Sanu, dalej są klarowne co najwyżej bardziej herbaciane lepiej jednak brzmi gdy powiem że ma kolor whisky.
Jeśli zmieniam muchę to staram się robić w sposób zdecydowany, przeciwstawny.
Nie z haka 6 na 8 , nie z koloru brązowego na płomienny brąz ale zdecydowanie np.
z haka 8 double na dużą tube, z muchy np. srebrno czarnej na tonacje czerwono brązową. A nuż ta wywoła agresję.
Łowienie łososi do generalnie harówa, dziesiątki rzutów zanim nastąpi (o ile nastąpi) ten, na który czekasz zakończony braniem, ale i wtedy niczego nie można być pewnym. Stosunek ryb zaciętych do wyhodowanych to około 2 do 1.
W końcówce sezonu nie łowiłem, więc trudno mi się wypowiadać. Regułą wtedy są mniejsze, jasniejsze muchy często z biało/żołtym skrzydełkiem.
Myślałem, że uda mi się to opisać przy jednym „przysiadzie” przed komputerem, ale myliłem się. O sprzęcie, muchach następnym razem i proszę nie traktować tego, co wyżej jak dogmat. Przy łososiach chyba czegoś takiego nie ma. Jedno jest pewne, sprawdza się tu powiedzenie, że im więcej wiem tym wiem, że wiem coraz mniej. Czy jakoś tak...
Miłego czytania
Pozdrawiam